wtorek, 3 stycznia 2017

Szczoteczka soniczna z Biedronki

Długo zastanawiałam się nad zakupem szczoteczki sonicznej. Od kilku lat używam szczoteczki elektrycznej z ruchem rotacyjnym, ale mimo dokładnego czyszczenia zębów, miałam wrażenie, że resztki pokarmu pozostają w szczelinach międzyzębowych i bez użycia nici dentystycznej nie czułam się komfortowo.
Szczoteczka soniczna zainteresowała mnie jakiś czas temu. Jej metoda działania - delikatne ruchy wymiatające powodowane wibracjami - ma na celu nie tylko dokładne czyszczenie zębów i przestrzeni międzyzębowych, ale i usuwanie większej liczby bakterii niż przy stosowaniu szczoteczek tradycyjnych, a nawet rotacyjnych. Jak to jest możliwe? Jak zapewniają producenci szczoteczek sonicznych, metoda ta polega na wykorzystaniu wysokiej częstotliwości drgań (nawet do kilkudziesięciu tys. ruchów włosia na minutę, w przypadku szczoteczki z Biedronki producent podaje 22 tys.), która nie tylko skutecznie czyści zęby, ale i dzięki drganiom tworzy specjalną pianę z pasty i śliny, która lepiej wnika z przestrzenie międzyzębowe. Tyle teorii.
Ponieważ szkoda mi było na początek wydawać nawet kilkaset złotych na szczoteczkę soniczną od wiodących producentów, postanowiłam sprawdzić jej działanie na tanim odpowiedniku z Biedronki. Szczoteczka soniczna wyprodukowana w Chinach kosztowała ok. 17 zł. Dodam, że kupiłam dwie sztuki - dla mnie i dla męża.

W zestawie ma dwie wymienne końcówki oraz baterię AAA. Włosie w głowicach wykonane jest z miękkiego materiału, po bokach znajdują się również gumki wybielające zęby i masujące dziąsła.

Opływowy kształt rączki sprawia, że dobrze leży w dłoni, a lekko gumowana przednia część z włącznikiem zapobiega wyślizgiwaniu się z rąk.
Po włączeniu szczoteczki wyraźnie czuć wibracje, które przenoszone są nie tylko do głowicy, ale i czuć je w dłoni.  Nie jest to jednak jakoś strasznie denerwujące uczucie, ale silniejsze niż w przypadku szczoteczki oscylacyjnej.
Zdecydowanym plusem jest cichsza praca niż w przypadku szczoteczki oscylacyjnej. Nie wiem jak ma się to do badań naukowych, ale po takim samym czasie szczotkowania zębów jednym i drugim typem szczoteczki zauważyłam, że zęby umyte szczoteczką soniczną są bardziej gładkie, miałam wrażenie czystszych zębów i całej jamy ustnej.
Nie wiem jak działa szczoteczka soniczna z górnej półki, ale wiem, że ta tania też przynosi zadowalające efekty. Nie ma co prawda wbudowanego timera (sama się nie wyłącza), nie ma cyfrowego wyświetlacza, wskaźnika baterii itp., ale zęby czyści dobrze, a to chyba jest najważniejsze. Nie zorientowałam się jeszcze jak wygląda kwestia zakupu dodatkowych końcówek, muszę sprawdzić. Z drugiej strony 17 zł za tak naprawdę 3 końcówki (główną i dwie zapasowe) to taniej niż 3 porządne szczoteczki tradycyjne...  Co ważne, producent udziela na szczoteczkę 24-miesięcznej gwarancji. Niewykluczone, że następną szczoteczką soniczną, któej będę używać będzie już ta droższa, bo zasada działania coraz bardziej mi się podoba...

2 komentarze:

  1. Każdy dentysta, którego pytałam o szczoteczki soniczne mówił, że nie ma dowodów żeby lepiej czyściły niż prawidłowo używana szczoteczka tradycyjna. Za to każdy właściciel szczoteczki sonicznej był z niej bardo zadowolony. Ja natomiast na czyste przestrzenie międzyzębowe polecam irygator - to działa i to widać po tym co pojawia się w zlewie po jego użyciu!

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. O, dziękuję za opinię! Sama też się zastanawiałam nad irygatorem, ale słyszałam też opinię, że nie należy go zbyt często stosować, gdyż wypłukuje za bardzo florę bakteryjną. Muszę się jeszcze zagłębić w temat :)

      Usuń