piątek, 28 kwietnia 2017

Dieta 5-dniowa - 5 kilo w 5 dni?

Witam was kochani po dość długiej przerwie - zawirowania zawodowe sprawiły, że zabrakło mi czasu na prowadzenie bloga. Ale w końcu sobie wszystko poukładałam i - tadam! - jestem ponownie :)
Tym razem, w związku ze zbliżającym się urlopem postanowiłam zrzucić trochę zbędnych kilogramów i na warsztat testowy biorę... dietę 5 dniową. Na czym ona polega? Jest to dogłębne oczyszczenie organizmu, po którym - jak głoszą opinie w internecie - chudnie się 5 kilo w 5 dni.
Nic dziwnego, bowiem menu tych 5 dni jest bardzo ubogie: I dzień - 1 kg jabłek, II dzień - 1 kg ziemniaków gotowanych w mundurkach, III dzień - 2 woreczki gotowanego ryżu, IV dzień - 1 litr kefiru, V dzień - 1 litr soku z czarnej porzeczki.
Do tego oczywiście woda niegazowana i kawa i herbata bez cukru. Zabieg ten powinno stosować się raz w miesiącu, czyli przez pozostałe 3 tygodnie miesiąca jemy w miarę normalnie (z umiarem, ale wszystko). Podeszłam do tego bardzo sceptycznie, tym bardziej, że jeść uwielbiam, ale cóż - pragnienie utraty wagi zwyciężyło ;)
Zanim przystąpiłam do tej radykalnej diety detoks, poczytałam trochę na temat składników. Jabłka z dnia pierwszego zawierają błonnik i pektyny, które przyspieszają przemianę materii - jest to pierwszy etap oczyszczenia. Ziemniaki z kolei zawierają cenny potas, który pomaga w usunięciu nadmiaru wody z organizmu. Ryż działa korzystnie na jelita i układ pokarmowy, pomaga w oczyszczeniu jelit. Kefir z kolei to naturalna osłona żołądka, żywe kultury bakterii, a sok z czarnej porzeczki uzupełnia niedobory witaminy C. Dodatkowo, 1 kg ziemniaków, czy 2 woreczki ryżu to jakby nie było - ponad 700 kcal, więc nie ma tu mowy o całkowitej głodówce. Tyle w kwestii teorii. Teraz kilka słów o tym, jak to wygląda w praktyce.

Dzień I - jabłka.
Dla kogoś, kto lubi te owoce, pewnie dzień I będzie czymś przyjemnym. Ja za jabłkami nie przepadam, kupiłam jednak kilogram twardych i soczystych jabłek, czyli dokładnie 6 owoców. Jedno jabłko zjadłam na śniadanie, drugie na II śniadanie. Przy obiedzie, czyli dwóch jabłkach, potrzebowałam już jakiegoś urozmaicenia, dlatego pokroiłam jabłka na kawałki i posypałam je cynamonem. dwie godziny później zjadłam kolejne jabłko z cynamonem i około 20.00 ostatnie, w całości. Poszłam spać z burczącym brzuchem i posmakiem octu jabłkowego w ustach ;)

Dzień II - ziemniaki
Ten dzień okazał się bardzo przyjemny. Na śniadanie ugotowałam 2 ziemniaki w mundurkach, zjadłam je ze szczyptą soli i naprawdę byłam syta. Na obiad ugotowałam 3 ziemniaki na parze (prawie godzinę się gotowały) i również zjadłam je z odrobiną soli, okraszając minimalnie oliwą z oliwek (ziemniaki były strasznie suche i mączyste). Ostatnią porcję ugotowałam i zjadłam na kolację, ok. 19.30. Co ważne, nie czułam głodu między posiłkami, wieczorem również - zasnęłam spokojnie, bez myślenia o jedzeniu. Ogólne samopoczucie - w normie.

Dzień III - ryż
Tego dnia bałam się najbardziej, bo ryż toleruję tylko w gołąbkach i pomidorowej ;) Kupiłam jednak paczkę brązowego ryżu (jest chrupki nawet po długim gotowaniu) i rano ugotowałam jedną torebkę. Na śniadanie zjadłam pół woreczka, drugie pół zostawiłam sobie na kolację. Na obiad ugotowałam świeży woreczek i zjadłam w całości. Czuję się mniej syta niż po ziemniakach, ale nie ma tragedii. Jedyny minus - w ciągu dnia zaczynam odczuwać senność (albo zbyt mało dostarczanej energii, albo po prostu zmiana pogody...). Rano stanęłam na wagę - 2 kilo mniej w stosunku do początku diety. A więc faktycznie 1 kg w 1 dzień. Piję dużo więcej wody niż zwykle, więc raczej mało prawdopodobne, żeby to sama woda zeszła.

Dzień IV - kefir
Litrowego kefiru naturalnego w moim zaprzyjaźnionym sklepie nie znalazłam, więc kupiłam 3 butelki po 375 g każda (wiem, w sumie wyszło 150 g więcej, ale co zrobić) - okazało sie to świetnym rozwiązaniem - jedna buteleczka na śniadanie, jedna na obiad i jedna na kolację. I tu pojawił się pierwszy problem - o ile od śniadania do obiadu głodu nie czułam, to w porze obiadowej jeden kefir nie był w stanie zaspokoić mojego głodu. Dopadł mnie pierwszy większy kryzys - odczułam straszne zmęczenie i senność. Ale Staram się o tym nie myśleć, byle do wieczora.

Dzień V - sok z czarnej porzeczki
Przyznam, że tego bałam się najbardziej - bo jak tu niby wytrzymać po 4 dniach na samym soku, zwłaszcza, gdy aktywnie się pracuje i jest się w ciągłym biegu? Ale nie było tak źle - na śniadanie szklanka soku i biegiem do pracy, bo terminy gonią - w pracy masa zajęć, więc dopiero po 3 godzinach uświadomiłam sobie, że jestem głodna, więc pojechałam do domu, wypiłam 2 szklanki soku i pojechałam do kolejnej pracy na 4 godziny. Po pracy wypiłam resztkę soku i tak oto dobrnęłam do końca diety!

Teraz kilka słów podsumowania:
+ przez 5 dni czułam się lekko i "szczupło", ale to subiektywne odczucie
+ Czułam jak oczyszcza się mój organizm (nie będę rozwijać tematu wypróżniania, ale nawet sobie nie wyobrażacie ile tego się gromadzi w naszych jelitach ;)
+ Waga po 5 dniach pokazała dokładnie 5,3 kg mniej - mimo że piłam dużo więcej wody niż zwykle
+ Opięte ciuchy zaczęły pasować - nie jest to szałowa różnica kilku rozmiarów, a kilku cm, ale i tak jak na 5 dni to niezły wynik (ok pół rozmiaru w dół).

- 4 dnia byłam bardzo zmęczona i senna
- 5 dnia na mojej twarzy pojawiły się 2 pryszcze (a drugiej strony byłam przed okresem, a wtedy też często się pojawiały)
- co jakiś czas odczuwałam dość mocno głód, co było mało przyjemne
- chyba najważniejszy minus - nie mam gwarancji, że waga się utrzyma, albo że dalej będzie spadać, gdy zacznę jeść normalnie w mniejszych niż przed dietą porcjach.

Podsumowując - jednorazowo, gdy chcemy szybko zrzucić kilka kg np. przed wielkim wyjściem, to niezły patent, w dodatku nie jest bardzo wyniszczający organizm (tak naprawdę wszystko, w tym uczucie głodu siedzi w naszych głowach - po zabiegu zmniejszenia żołądka je się przecież jeszcze mniejsze porcje niż te z powyższej diety, tylko nie czuje się głodu, bo wycięto receptor odpowiadający na to uczucie). Jednak czy uda mi się powtarzać ją regularnie co 3 tygodnie? Bardzo bym chciała, choć wiem, że będzie to wymagało bardzo silnej woli...

2 komentarze:

  1. Nie wiem czy takie nagłe zrzucenie kilogramów nie odbije się za chwilę ich wzrostem. Dlatego stosując catering dietetyczny https://www.lightbox.pl/lodz mam tą możliwość, aby powoli ale skutecznie schodzić z wagi. Zdrowe odżywianie przez dietę pudełkową umożliwia mi właśnie takie coś.

    OdpowiedzUsuń
  2. Witam. Mam pytanie, czy po skończonej głodówce kilogramy wróciły? Jeśli tak, to po jakim czasie? Czy po niej stosowała Psni dodatkowo jakąś dietę? Ten blog to jedyne źródło wiedzy na temat tej diety w internecie, a polecił ją również lekarz rodzinny.

    OdpowiedzUsuń